Czytasz = Komentujesz
O tak.. Uwielbiałam, gdy ktoś mówił do mnie w ten sposób. Dowartościowywało mnie to, czułam się pewniej. W ogóle, to kto tego nie lubi? Musiałam przebrać się w swoje ubrania, dlatego udałam się do garderoby, która - szczerze mówiąc - była dość sporo oddalona od tej sali, gdzie kręciliśmy reklamę. Przechodząc korytarzami, napotykałam całkiem nowe twarze. Modelki i modele, fotografowie, reżyserzy i reszta tej całej bandy. W oddali zauważyłam Melanie Reus, a ona na mój widok uśmiechnęła się promiennie.
- Witaj Cailin - na początku zdziwiło mnie to, że tu każdy mówi do siebie po imieniu, ale już się przyzwyczaiłam.
Nie przejmując się tym, co powiedziała wyszłam z agencji, żeby udać się na Signal Idunę Park, we wiadomym celu.
***
Paręnaście minut później mój samochód został wreszcie zaparkowany w pobliżu stadionu. Wraz ze mną zmierzała na niego ogromna, żółto-czarna rodzina. Niesamowity widok. To piękne, że wszyscy w mieście zakochali się w kibicowaniu chłopakom. Londyn również tętnił życiem pod tym względem, ale tam kibice byli podzieleni. Wiadomo, kilka drużyn, kilka typów ludzi.
- Jednak jesteś! - zawołała podekscytowana Lisa, tuląc się do mnie. Jaka ona jest radosna. Bije od niej tyle ciepła. Tyle dobra.
***
Kończąc śniadanie wpatrywałam się w ekran laptopa. Chciałam jak najszybciej
zakończyć "papierkową" robotę, w związku ze zmianą miejsca mojego
zamieszkania. Na szczęście nie musiałam biegać po urzędach, tylko wraz z rozwojem
wirtualnej technologii, wszystko mogłam załatwić przez internet. Odetchnęłam z
ulgą, gdy nacisnęłam ostatnie
"wyślij"
i zamknęłam skrzynkę
pocztową. Połykając ostatnie kęsy wspaniałej owsianki, układałam sobie w głowie
dzisiejszy plan dnia. Byłam zorganizowana, co wychodziło z mojego
doświadczenia. Muszę wiedzieć kiedy mam wolny czas, a kiedy jakąś sesję,
przymiarki, cokolwiek... Wszystkie decyzje są zawsze dokładnie przeze mnie
przemyślane. Nie lubię spontanicznego myślenia. Oczywiście, moją prawą ręką była w dalszym ciągu Cathy,
która w swojej pracy jest niezastąpiona. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. O
wilku mowa.
-
Halo? - spytałam, kiedy połączenie już trwało. Czekałam, aż usłyszę ten
charakterystyczny głos.
- No
witam witam - zaśmiała się do telefonu. - Słuchaj... Dziś o 14 masz być w
agencji. Sesja okładkowa do niemieckiego Vogue'a.
-
O 14? - od razu pomyślałam o obietnicy, jaką złożyłam wczoraj Erikowi. Może do
osiemnastej się wyrobimy... - Dobrze, będę.
-
To w zasadzie tyle - zastanowiła się jeszcze. -Jakby co, to będę dzwonić. Do
zobaczenia.
-
Pa - zakończyłam połączenie. Cóż.. do najdłuższych ona nie należała. Krótko i
na temat. To była druga rzecz, charakteryzująca Cathy.
Po
zakończeniu rozmowy, od razu spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę..
Uwaga, uwaga.. Dokładnie dwunastą czterdzieści pięć. Tak. Nie przeczytaliście
źle. Jadłam śniadanie chwilę przed pierwszą. Nie zwlekałam już dłużej, tylko
czym prędzej zaczęłam się ogarniać, żeby nie spóźnić się do pracy zaraz pierwszego
dnia.
***
-I...
cięcie! - zakomunikował kierownik planu. Właśnie skończyliśmy nagrywać spot
reklamowy dla najpopularniejszego pisma modowego w Niemczech. Byłam zadowolona,
oglądając kolejne sceny. - Wspaniale, Cailin. Rewelacyjnie wypadłaś. Po prostu
czapki z głów.
O tak.. Uwielbiałam, gdy ktoś mówił do mnie w ten sposób. Dowartościowywało mnie to, czułam się pewniej. W ogóle, to kto tego nie lubi? Musiałam przebrać się w swoje ubrania, dlatego udałam się do garderoby, która - szczerze mówiąc - była dość sporo oddalona od tej sali, gdzie kręciliśmy reklamę. Przechodząc korytarzami, napotykałam całkiem nowe twarze. Modelki i modele, fotografowie, reżyserzy i reszta tej całej bandy. W oddali zauważyłam Melanie Reus, a ona na mój widok uśmiechnęła się promiennie.
- Witaj Cailin - na początku zdziwiło mnie to, że tu każdy mówi do siebie po imieniu, ale już się przyzwyczaiłam.
-
Dzień dobry - odpowiedziałam jej tym samym.
- Jak
się pracowało?
-
Dziękuję, bardzo dobrze. Nie spodziewałam się, że już dzisiaj poczuję się tutaj
jak w domu.
Ona
tylko przytuliła mnie do siebie.
-
Jesteś naprawdę wspaniałą modelką, kochanie. Nie zapominaj o tym i uparcie dąż
do swoich celów - spojrzała na mnie swymi czekoladowymi oczami. Piękny
kolor, pani Reus.
Nie
wiedziałam co mam odpowiedzieć, dlatego uznałam, że lepiej się nie odzywać.
-
Wybraliśmy Ciebie i jeszcze kilka innych modelek do sesji z niemiecką
reprezentacją. Będzie to dopiero za kilka tygodni, więc zostaniesz
poinformowana wcześniej - odrzekła kobieta i odeszła do swojego gabinetu.
Nie przejmując się tym, co powiedziała wyszłam z agencji, żeby udać się na Signal Idunę Park, we wiadomym celu.
***
Paręnaście minut później mój samochód został wreszcie zaparkowany w pobliżu stadionu. Wraz ze mną zmierzała na niego ogromna, żółto-czarna rodzina. Niesamowity widok. To piękne, że wszyscy w mieście zakochali się w kibicowaniu chłopakom. Londyn również tętnił życiem pod tym względem, ale tam kibice byli podzieleni. Wiadomo, kilka drużyn, kilka typów ludzi.
Na
murawie dostrzegłam chłopaków, którzy się rozgrzewali. Był Erik, Marco i reszta
drużyny. Od razu dostrzegłam "chemię" między nimi. Wszyscy się
wspierali, śmiali, żartowali. Dokuczali sobie, ale w niezwykle przyjemny
sposób. A kibice? Na zmianę skandowali ich nazwiska. Teraz wiem, że Borussen to
jedna, wielka rodzina. Nie ważne czy są na każdym meczu. Oni po prostu nauczyli
się z nimi być. Za wszystko i pomimo wszystko.
Najmłodsi
mieli tyle iskierek w oczach, gdy tylko ich dostrzegali.
Parę
minut później, gdy rozgrzewka zaczęła się na dobre, a trybuny były już prawie
całe zapełnione, na murawie dostrzegłam również małą istotkę. Kiedy mnie
zobaczyła, od razu zaczęła biec w moim kierunku.
- Jednak jesteś! - zawołała podekscytowana Lisa, tuląc się do mnie. Jaka ona jest radosna. Bije od niej tyle ciepła. Tyle dobra.
-
Obiecałam - odpowiedziałam niemal od razu, dalej wpatrując się w jej cudowne
oczy.
-
Pójdziesz ze mną tam? - wskazała na ławkę rezerwowych, na której siedziały
różne partnerki, albo przyjaciele i rodzina piłkarzy.
-
Nie wiem, a nie możemy zostać tutaj? - na pewno wiecie, dlaczego nie chciałam
tam iść. Jednak coś w mojej głowie podpowiadało mi, żeby spróbować. Choć raz
mogę zrobić coś odwrotnego. Serce mówi tak, a rozum: nie. Pieprzyć to. - Dobrze.
Chodźmy - nie czekałam, aż dziewczynka cokolwiek powie, tylko wzięłam ją za
rękę i ruszyłyśmy na miejsce.
Marco
Wykonując
ćwiczenia, które miałyby poprawić i ustabilizować naszą taktykę
rozmawiałem z chłopakami. O wszystkim i o niczym,
jak zwykle z resztą. Tfu. Wróć.
Z
Kevinem, Aubą, Jonasem i Marcelem, dlatego, że nie miałem ochoty przebywać w
towarzystwie moich "najlepszych przyjaciół". Od nieprzyjemnej
sytuacji w klubie nie zamieniliśmy ani jednego słowa, a minęły już cztery dni.
Z Robertem się nie pobiłem, a on uparcie trzyma stronę Mario. Dobra,
nieważne. Nie chcę tracić czasu na ludzi, którzy nie mają swojego życia.
Podając piłkę do Auby, zauważyłem (a właściwie usłyszałem) siostrę Erika, która
prowadziła za rękę jakąś kobietę.
Była
taka piękna. Długie blond włosy idealnie opadały na jej smukłe ramiona. Usta
wykrzywione w pięknym uśmiechu. Była jak anioł. Sam nie wiem, co się ze mną
dzieje. Od pewnego czasu nie mogę przestać o niej myśleć. Widzę ją w snach.
Przytuloną do mojego torsu, wykrzykując me imię. Nie chcę dłużej się w to
bawić. Pragnę jej niewyobrażalnie mocno, z dnia na dzień coraz bardziej. Nie
wiem, czy kiedyś będę w stanie się powstrzymać. Chcę ją pieprzyć tak mocno,
żeby mi starczyło do końca życia.
Gdy
nasze spojrzenia się spotkały, po prostu potknąłem się o pachołek, na co cały
stadion wybuchnął śmiechem. Ona usiadła na krzesełku i witała się z innymi
dziewczynami. Jest moim wizualnym ideałem. "Moją własną odmianą
heroiny" - nie rozmawiam z nią, a widząc najzwyczajniej w świecie
wariuję.
Nie mogę dłużej czekać, pomyślałem i z mnóstwem nieprzyzwoitych myśli ruszyłem w jej stronę.
~***~
Od autorki:
Przed sobą widzicie pierwszą część rozdziału piętnastego. Jeśli mam być szczera, to osobiście mi się podoba, ale jeżeli macie jakieś zastrzeżenia - śmiało piszczcie w komentarzach, a nad konstruktywną krytyką zawsze się zastanowię.
Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Nawet nie wiecie ile radości sprawia mi fakt, że komuś chce się czytać to, co tworzę.
Te Wasze komentarze dały mi takiego pozytywnego kopa, że mam milion pomysłów na to opowiadanie, żeby z rozdziału na rozdział było jeszcze lepsze i bardziej ciekawe, dlatego od następnej części dopiero zacznie się dziać :)
Powoli szykujcie się na nową historię. Nie mogę się doczekać, aż Wam ją przedstawię. Mam fabułę, bohaterów i dużo weny. Sądzę, że w niektóre gusta trafię, a Wy znowu zobaczycie kogoś w zupełnie innym obliczu.
A S K M E - tradycyjnie mój ask. Możecie tam informować mnie o nowych rozdziałach na Waszych blogach.
Jeszcze raz Wam dziękuję! Do następnego,
Love
~ Alex
To jest świetne! Kocham tego bloga, postać Cailin, Marco. Cudo <3
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału to jak zwykle świetnie :)
Jestem strasznie ciekawa jak Marco zachowa się przy naszej głównej bohaterce. Mam nadzieję, że nie będzie myślał o niej tak rzeczowo ;)
Planujesz nowe opowiadanie?
Już nie mogę się doczekać!!!
Obiecuję, że będę stało czytelniczką <3
Na koniec pozdrawiam Cię serdecznie, życzę weny i zapraszam do siebie na nowe rozdziały <3
Buziaki :*
KOCHAM CIĘ! ♥
OdpowiedzUsuńJejku jak ja uwielbiam potacie niegrzecznych chłopców! I to, że to wszystko nie od razu jest takie cukierkowe! To co tworzysz jest wspaniałe! Możesz być z siebie dumna!
Już czekam z niecierpliwoscia na nn, nie wiem kompletnie co bd dalej ale wiem, że zaskoczysz mnie nie raz:)
Czekam na nn!!!!! i zapraszam do siebie: http://zakazany-romans.blogspot.com