***
-Dziewczyny, macie pół godziny! -mówiła wysoka brunetka, ubrana w czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Na oko miała może ze trzydzieści lat.
Pokaz zbliżał się wielkimi krokami. Ja byłam już prawie gotowa. Makijaż miałam zrobiony, pierwszą stylizację ubraną.. Czekałam tylko w kolejce na ogarnięcie mojej fryzury. Z tego, co mówiła Cathy, będę mieć lekko pofalowane końcówki.
Tematyka pokazu podchodziła raczej pod ubrania dla każdego. Lekko, wygodnie, a przede wszystkim - stylowo. W skład mojej pierwszej kreacji wchodziły: jasnoniebieskie jeansy z wysokim stanem, białe trampki i biało-czarny top z napisem "Heartbreaker", a z tyłu widniało logo Coco Chanel. Do tego miałam naturalny makijaż.
-Cailin Russo, stanowisko numer 7! -usłyszałam mocny, donośny głos mężczyzny z lekkim zarostem. Szybko wstałam i udałam się w kierunku fryzjera.
Po dziesięciu minutach stałam już gotowa do swojego wejścia. Nie czułam żadnego stresu. Wiem co mam robić i na tym się skupiam. Będąc na poziomie zawodostwa, muszę myśleć pozytywnie, chcąc mieć jak najlepsze propozycje związane z sesjami, czy właśnie pokazami.
-Pięć minut! -głos tej samej kobiety, dosłownie przeszył moje ciało. Otwierałam pokaz, więc przede mną dość odpowiedzialne zadanie. Po chwili usłyszeliśmy głos dobiegający ze stadionu. To pewnie jakaś prowadząca, czy coś w ten deseń. Zapowiedziała pokaz, wymieniła parę znanych modelek itp.
Po chwili zgasły światła i na chwilę zapadła cisza.
-Trzy, dwa, jeden -zaczął Andrew, dyrektor pokazu. -Cailin wchodzisz!
I w rytm piosenki "Wonderful life" ruszyłam przed siebie.
***
MARCO
Wtedy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Była tak strasznie seksowna, Boże! Gdyby nie to, że jest tu tyle ludzi, od razu bym do niej podszedł. A najchętniej od razu zabrał gdzieś w odosobnione miejsce. Strasznie mnie pociągała.
-Hej, Woody! -zaśmiał się Lewy. -Tylko się nie zakochaj!
-Miłość? -prychnąłem. -To nie dla mnie, stary -zaśmiałem się. -No ale mimo wszystko dzięki za troskę.
-Jeszcze ci to przypomnę! -ciągnął ten temat. -Na każdego przyjdzie czas.
-Mhm, jasne -popatrzyłem na niego obojętnym tonem.
Wszyscy mi to powtarzają. A najwięcej to rodzice. "Marco, powinieneś się już ustatkować", "Chciałabym, żebyś kogoś w końcu miał", sratata. Za każdym razem im mówię, że nie potrzebna mi jest żadna laska. Znaczy no.. na dłuższą metę. Ups. Nigdy nie byłem specjalnie wierny, albo raczej nie próbowałem. Ja wolę "związek" bez zobowiązań. Tak jest i lepiej i fajniej. Nie muszę się nikomu z niczego tłumaczyć.
-Fajna ta Russo -powiedziałem do Kevina, a on od razu się uśmiechnął.
-Marco się zakochał, Marco się zakochał! -śmiał się.
-Ogarnij się -uspokajałem go. -Bez przesady. Do reszty mnie nie pojebało.
Do naszej rozmowy wtrącił się Mario.
-Marco, nie rozumiem twojego postępowania i gdyby nie to, że jesteś moim najlepszym kumplem, już dawno dałbym ci strzała w ryj -powiedział, lekko unosząc głos. W ogóle nie skupialiśmy się na pokazie. Każdy rozmawiał ze sobą, no chyba, że dziewczyny. One wpatrywały się w modelki, a raczej w ich ubrania.
-To znaczy? -zapytałem.
-Nie udawaj, że nie wiesz! -poprawił się na siedzeniu. -Twoje zachowanie jest strasznie dziecinne. Laski zmieniasz jak rękawiczki. Ciesz się, że paparazzi o dziwo się jeszcze do ciebie nie przyczepili, bo była by z tego niezła afera!
-Mario, wyluzuj -zaśmiałem się, heh, znowu. -Przecież nic takiego znowu nie robię. Przecież laski wiedzą, na co się piszą. I nie mają jakoś o to do mnie pretensji. Wręcz przeciwnie -ja i Kev wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jak dzieci -skomentował Mario i wrócił do rozmowy z Ann.
-Mam dla ciebie propozycję -popatrzył na mnie Grosskreutz.
-Brzmi ciekawie. Opowiadaj -ponagliłem kolegę.
-Zakład. Jeśli w ciągu dzisiejszej nocy zaliczysz tą Russo, dam ci 500 Euro -wystawił rękę.
-Chyba nie wiesz z kim grasz -poprawiłem włosy i uścisnąłem jego dłoń. -Lewy! Przetnij -poprosiłem przyjaciela.
Robert zrobił to, o co go prosiłem i po chwili obmyślałem plan, jak zagadać do Cailin.
***
CAILIN
-Brawo, Cai! -uściskała mnie Cathy. -Wypadłaś rewelacyjnie!
-Dziękuję -powiedziałam w przerwie pomiędzy pozbywaniem się części ostatniej stylizacji. -Ten strój kąpielowy jest obłędny! Załatw mi jeden -oznajmiłam i odeszłam do garderoby, żeby przygotować się do Afterparty. Założyłam jasną sukienkę i ciemne szpilki, do ręki chwyciłam kopertówkę i czym prędzej, w towarzystwie Cathy udałam się do sali bankietowej.
***
Atmosfera była bardzo przyjemna. Wszyscy ze sobą rozmawiali, popijali drinki, albo tańczyli. Nic nowego. Jak się b kilka razy w miesiącu na podobnych bankietach, to czasem się aż odechciewa. Każdy jest identyczny. Pełno ochroniarzy, znanych projektantów, fotografów.. Tyle, że na tym, byli jeszcze piłkarze, wraz ze swoimi partnerkami.
-Cailin, tu jesteś! -podeszła do mnie Cathy, przedstawiając mi jakiegoś mężczyznę. -To jest pan Thomas Reus. Kierownik Vivienne Models, najbardziej prestiżowej agencji modelek w
Niemczech. Chciał z tobą porozmawiać.
-Bardzo mi miło -podał mi dłoń. -Thomas Reus.
-Cailin Russo. Mi również.
-Mógłbym zająć pani chwilkę? -zapytał, pokazując ręką na wolny stolik, w głębi sali.
-Oczywiście -posłusznie udałam się za nim we wskazane wcześniej miejsce.
Usiedliśmy i od razu podszedł do nas kelner, przyniósł parę tac z owocami i przeróżnymi ciastami.
-A więc panno Russo, przejdźmy do rzeczy.. Chciałbym zaproponować pani współpracę z moją i żony agencją. Mógłbym zagwarantować bardzo wysokie zarobki, sesje zdjęciowe dla najlepszych modowych pism, oraz pokazy mody -wydusił z siebie mężczyzna.
-Brzmi zachęcająco -uśmiechnęłam się. -Ale ja nie mogę podjąć decyzji już teraz. Muszę się poważnie zastanowić.
-Bez problemu, dam pani czasu do namysłu ile będzie potrzeba, ponieważ bardzo nam zależy, żeby panią pozyskać, brzydko mówiąc -zaśmialiśmy się. -Wszystkie informacje oraz numer kontaktowy do mnie, przekazałem pani asystentce. Miłej zabawy -znów podał mi dłoń, tym razem w geście pożegnania i odszedł w stronę wyjścia.
I co ja mam robić? Zawsze chciałam pracować dla Vivienne, gdyż mają bardzo wiele do zaoferowania. Modelki z ich agencji są bardzo profesjonalnie przygotowane. Nie muszą ślęczeć w agencji 24/7, tylko wszystko jest super zorganizowane. Będę musiała to przemyśleć. Wstałam i poszłam do Cathy, po drodze widząc paru znanych niemieckich piłkarzy, którzy przyglądali mi się. Jak każdy, kto widzi mnie na ulicy, czy gdziekolwiek.
-I jak? -od razu mnie spytała o wrażenia z rozmowy. -Podoba ci się?
-Wszystko fajnie, no ale sama nie wiem co robić -opadłam na fotel.
-Od tego jestem, żeby ci doradzić -objęła mnie ramieniem.
Razem wykluczyłyśmy wszystkie "za" i "przeciw". Jedynym minusem był fakt, że będę musiała się zdecydować, czy chcę pracować jako fotomodelka, czy też przy pokazach. Ale na to mam jeszcze czas.
-Zbieramy się?
-No tak, skoro chcesz -odpowiedziała.
Powoli szłyśmy w stronę głównego hall'u, podziwiając wystrój sali. Wszystko do siebie pasowało - czerwony dywan idealnie wtapiał się w zalewającą go czerń ogromnych płytek na posadzce.
Nagle poczułam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się grupka piłkarzy, wraz z partnerkami.
-Przepraszamy, czy możemy prosić o wspólne zdjęcie? -zapytała jedna z brunetek. Szczerze mówiąc, była całkiem ładna.
-Jasne -uśmiechnęłam się i tak zleciało mi parę minut.
Gdy już miałam wychodzić z budynku, podszedł do mnie mężczyzna. Blondyn.
-Czy ja również mogę prosić o zdjęcie? -uśmiechnął się, odsłaniając tym samym rząd równych, śnieżnobiałych zębów.
Odpowiedziałam mu tym samym.
-Marco -przedstawił się. Widać, że był dobrze wychowany.
-Cailin -nie chciałam być niegrzeczna, ale nie wywarł na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Jak każdy facet, na siłę próbujący się przypodobać.
-Na długo przyleciałaś? -ciągnął temat.
-Właśnie za godzinę mam samolot -powiedziałam obojętnym tonem.
-Na żywo jesteś jeszcze ładniejsza, niż na zdjęciach -zaśmiał się.
Ha, ha, ha. Rzeczywiście. Ubaw po pachy!
-To fajnie -odwróciłam wzrok w stronę taksówkarza. Cathy już mnie wołała. -Miło było cię poznać, ale niestety muszę już lecieć.
-Poczekaj -chwycił mnie za rękę, a ja jak zwykle nie wiedziałam co zrobić. -Może zostaniesz jeszcze chwilę? Później cię odwiozę.
-Do Londynu? -zakpiłam.
Nie odpowiedział. Przez moment, zaczęłam się nawet go bać. Jego twarz zdradzała wszystko. Kto wie, może należało się go bać? Ale z drugiej strony nie wyglądał mi na bandziora. W końcu był piłkarzem.
-Cześć -rzuciłam tylko, lekko milszym tonem i odeszłam.
W głowie miałam tysiące myśli. Co z nim nie tak?
Nareszcie wsiadłam do taksówki. Cathy była na mnie zła, ponieważ przez tą "rozmowę" możemy nie zdążyć na samolot.
-Kto to był? -dociekała, kiedy samochód wreszcie ruszył z parkingu.
-Sama nie wiem -odpowiedziałam szczerze.
***
Atmosfera była bardzo przyjemna. Wszyscy ze sobą rozmawiali, popijali drinki, albo tańczyli. Nic nowego. Jak się b kilka razy w miesiącu na podobnych bankietach, to czasem się aż odechciewa. Każdy jest identyczny. Pełno ochroniarzy, znanych projektantów, fotografów.. Tyle, że na tym, byli jeszcze piłkarze, wraz ze swoimi partnerkami.
-Cailin, tu jesteś! -podeszła do mnie Cathy, przedstawiając mi jakiegoś mężczyznę. -To jest pan Thomas Reus. Kierownik Vivienne Models, najbardziej prestiżowej agencji modelek w
Niemczech. Chciał z tobą porozmawiać.
-Bardzo mi miło -podał mi dłoń. -Thomas Reus.
-Cailin Russo. Mi również.
-Mógłbym zająć pani chwilkę? -zapytał, pokazując ręką na wolny stolik, w głębi sali.
-Oczywiście -posłusznie udałam się za nim we wskazane wcześniej miejsce.
Usiedliśmy i od razu podszedł do nas kelner, przyniósł parę tac z owocami i przeróżnymi ciastami.
-A więc panno Russo, przejdźmy do rzeczy.. Chciałbym zaproponować pani współpracę z moją i żony agencją. Mógłbym zagwarantować bardzo wysokie zarobki, sesje zdjęciowe dla najlepszych modowych pism, oraz pokazy mody -wydusił z siebie mężczyzna.
-Brzmi zachęcająco -uśmiechnęłam się. -Ale ja nie mogę podjąć decyzji już teraz. Muszę się poważnie zastanowić.
-Bez problemu, dam pani czasu do namysłu ile będzie potrzeba, ponieważ bardzo nam zależy, żeby panią pozyskać, brzydko mówiąc -zaśmialiśmy się. -Wszystkie informacje oraz numer kontaktowy do mnie, przekazałem pani asystentce. Miłej zabawy -znów podał mi dłoń, tym razem w geście pożegnania i odszedł w stronę wyjścia.
I co ja mam robić? Zawsze chciałam pracować dla Vivienne, gdyż mają bardzo wiele do zaoferowania. Modelki z ich agencji są bardzo profesjonalnie przygotowane. Nie muszą ślęczeć w agencji 24/7, tylko wszystko jest super zorganizowane. Będę musiała to przemyśleć. Wstałam i poszłam do Cathy, po drodze widząc paru znanych niemieckich piłkarzy, którzy przyglądali mi się. Jak każdy, kto widzi mnie na ulicy, czy gdziekolwiek.
-I jak? -od razu mnie spytała o wrażenia z rozmowy. -Podoba ci się?
-Wszystko fajnie, no ale sama nie wiem co robić -opadłam na fotel.
-Od tego jestem, żeby ci doradzić -objęła mnie ramieniem.
Razem wykluczyłyśmy wszystkie "za" i "przeciw". Jedynym minusem był fakt, że będę musiała się zdecydować, czy chcę pracować jako fotomodelka, czy też przy pokazach. Ale na to mam jeszcze czas.
-Zbieramy się?
-No tak, skoro chcesz -odpowiedziała.
Powoli szłyśmy w stronę głównego hall'u, podziwiając wystrój sali. Wszystko do siebie pasowało - czerwony dywan idealnie wtapiał się w zalewającą go czerń ogromnych płytek na posadzce.
Nagle poczułam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się grupka piłkarzy, wraz z partnerkami.
-Przepraszamy, czy możemy prosić o wspólne zdjęcie? -zapytała jedna z brunetek. Szczerze mówiąc, była całkiem ładna.
-Jasne -uśmiechnęłam się i tak zleciało mi parę minut.
Gdy już miałam wychodzić z budynku, podszedł do mnie mężczyzna. Blondyn.
-Czy ja również mogę prosić o zdjęcie? -uśmiechnął się, odsłaniając tym samym rząd równych, śnieżnobiałych zębów.
Odpowiedziałam mu tym samym.
-Marco -przedstawił się. Widać, że był dobrze wychowany.
-Cailin -nie chciałam być niegrzeczna, ale nie wywarł na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Jak każdy facet, na siłę próbujący się przypodobać.
-Na długo przyleciałaś? -ciągnął temat.
-Właśnie za godzinę mam samolot -powiedziałam obojętnym tonem.
-Na żywo jesteś jeszcze ładniejsza, niż na zdjęciach -zaśmiał się.
Ha, ha, ha. Rzeczywiście. Ubaw po pachy!
-To fajnie -odwróciłam wzrok w stronę taksówkarza. Cathy już mnie wołała. -Miło było cię poznać, ale niestety muszę już lecieć.
-Poczekaj -chwycił mnie za rękę, a ja jak zwykle nie wiedziałam co zrobić. -Może zostaniesz jeszcze chwilę? Później cię odwiozę.
-Do Londynu? -zakpiłam.
Nie odpowiedział. Przez moment, zaczęłam się nawet go bać. Jego twarz zdradzała wszystko. Kto wie, może należało się go bać? Ale z drugiej strony nie wyglądał mi na bandziora. W końcu był piłkarzem.
-Cześć -rzuciłam tylko, lekko milszym tonem i odeszłam.
W głowie miałam tysiące myśli. Co z nim nie tak?
Nareszcie wsiadłam do taksówki. Cathy była na mnie zła, ponieważ przez tą "rozmowę" możemy nie zdążyć na samolot.
-Kto to był? -dociekała, kiedy samochód wreszcie ruszył z parkingu.
-Sama nie wiem -odpowiedziałam szczerze.
~***~
Od autorki:
Łapcie dwójeczkę! Powoli zaczyna się coś dziać, wszystko z umiarem.
Układałam w głowie tysiące wersji tego rozdziału. Myślę, że ta będzie odpowiednia.
Ja napisałam, a Wam pozostawiam opinie.
Jeśli przeczytałaś ten rozdział, to bardzo proszę - skomentuj.
Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie ogromna dawka motywacji, której szczerze mówiąc, ostatnio mi brakuje.
Pozdrawiam x.
P.S: Pojawiła się nowa strona (w lewej kolumnie) CONTACT.
Jest to mój ask, że tak powiem "roboczy". Jeśli macie jakieś pytania odnośnie rozdziału, bądź chcecie zareklamować swojego bloga - śmiało piszcie.
Hej! <3
OdpowiedzUsuńPrzybyłam, nadrobiłam i trzeba byłoby coś naskrobać :)
Intryguje mnie taki Marco, naprawdę! Ciekawa jestem, jak jego charakter będzie wpływał na relację między nim a Cailin, bo takowa na pewno przyjdzie prędzej czy później :)
Zakład ze strony Kevina to głupota, dziecinne zachowanie, ale cóż - to faceci :D
Hm, mam nadzieję, że nie zdążą na ten samolot, hahahaha! :)
(tak, ubaw po pachy, doprawdy xd)
Cóż, nie przedłużając, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!
Dominisia ♥
P.S. Wygląd jest oszałamiający <3
Rozdział jeszcze lepszy od poprzedniego. Może się powtórzę, ale TY MASZ NIESAMOWITY TALENT :))))
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innnego jak czekać na kolejny!
Pozdrawiam, życzę weny oraz zapraszam do siebie :*
Matko to jest genialne z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Podoba mi się Marco w roli bad boya. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń