poniedziałek, 27 października 2014

Chapter Five. Part II





Czytasz = Komentujesz

***
Rozmawiając z innymi dziewczynami, Cailin prawie cały czas czuła na sobie wzrok blondyna. A kiedy ten w pewnym momencie szedł w jej stronę, zamarła na moment. Wyciągnęła telefon z torebki i jak dziecko udawała, że rozmawia z kimś w służbowej sprawie. Dziecinne, lecz skuteczne. Marco zdecydował, iż nie ma sensu teraz jej przeszkadzać. Z drugiej strony chciał być blisko niej, poznać ją lepiej, a potem... Najzwyczajniej w świecie wykorzystać. Nie miał skrupułów do tego, żeby regularnie ranić nowo poznane kobiety. Nienawidził kochać, ponieważ przed trzema laty, ktoś tak samo zabawił się jego kosztem. 



Tworzyli idealny związek, oparty na zaufaniu, wzajemnej miłości. Do kiedy on zobaczył ją z innym mężczyzną. Z początku myślał, że może to tylko znajomy, najzwyklejszy kolega, więc nie wspominał o nim. To był błąd. Ona z każdym dniem coraz bardziej zagłębiała się w kłamstwie. Unikała jego wzroku, jego bliskości. Zdradziła go, potraktowała jak zabawkę, którą po zużyciu można wyrzucić, bo jest niepotrzebna. Wreszcie nadszedł ten dzień, który rozwiał wszystkie wątpliwości. Po prostu rozłożył karty. 

Marco wrócił wcześniej z obozu. Chciał zrobić jej niespodziankę. Kupił wino, bukiet kwiatów. Kto wie, może chciał się nawet oświadczyć? Nie wiadomo. Otworzył drzwi, ale na dole nie usłyszał nikogo. Idąc do góry po schodach, miękły mu kolana. Widok swojej ukochanej            w ramionach innego mężczyzny, pieprzących się na jego własnym łóżku, doprowadził go do najgorszego stanu. Zaczął wrzeszczeć, niszczyć wszystko dookoła. Zakończył ten toksyczny związek parę sekund później. Z prędkością światła wyciągnął wszystkie walizki dziewczyny spod łóżka i zaczął wyrzucać jej rzeczy z szafy. Uderzył bruneta, i nakazał im wynosić się          z jego sypialni, domu, życia. Miał dość wszystkiego i wszystkich równocześnie. Zaczął zatapiać swoje smutki w alkoholu, który jego zdaniem, był wtedy lekiem na całe zło. Prawie umarł z przedawkowania. Nie umiał sobie poradzić z przerastającym go problemem. Co więcej - twierdził, że to on właśnie nim jest. Problemem, którego należy się pozbyć...
Potem pomocną dłoń wyciągnęli przyjaciele. Pomogli mu przetrwać, przeżyć kolejny dzień. Wspólnymi siłami wyleczyli go z nałogu, sprawili, że teraz jest silnym mężczyzną. Jednak jednej rzeczy nie da się tak po prostu wyleczyć. Marco znienawidził kobiety. Chciał, by cierpiały tak samo, jak on. Nie myślał o nich. Dla niego liczyło się tylko zaspokojenie jego własnych potrzeb. Nie widział sensu w miłości, w ustatkowaniu. 

***
 - Powiedz mi - zaczął pewnie blondyn, gdy wreszcie udało mu się spotkać Cailin. - Dlaczego wydaje mi się, że mnie unikasz?
- Nie prawda - od razu zaprzeczyła. - Po prostu nie mamy okazji ze sobą porozmawiać, a gdy ona w końcu nadejdzie, to my nie mamy czasu - zaśmiała się, gdy dotarło do niej co właśnie powiedziała.
- Nic już nie mów - uśmiechnął się blondyn, chcąc jak najszybciej doprowadzić swój plan do końca. - Co powiesz na wspólny wypad do kina?
- Dlaczego nie - zasugerowała, wpatrując się w jego czekoladowe oczy. Sprawiały, że każdy dzień stawał się lepszy.
No i gdzie tu logika? Najpierw go unika, a potem tak po prostu zgadza się na spotkanie. Blondyn chyba rzeczywiście zrobił na niej wrażenie... A Erik? Cholera. 
- Będę o dziewiętnastej - posłał jej jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i delikatnie musnął ustami jej policzek.
Rozstali się już bez żadnego słowa.
Zastanówmy się.. kto bardziej wyczekuje tego spotkania? Cailin, która marzy o skosztowaniu idealnej miłości, czy Marco, który dawno nie zaspokoił swoich potrzeb? Jedno jest pewne:
Nic nigdy nie dzieje się bez powodu, każde wydarzenie zmienia nasze życie bezpowrotnie. 


~***~

Od autorki: 
Jak widzicie, jest druga część rozdziału piątego. Bardzo krótka, miałam w ogóle tego nie udostępniać, ale z drugiej strony, chciałam jak najszybciej doprowadzić do ich spotkania.
Po dłuższych przemyśleniach zdecydowałam, że to opowiadanie będzie podzielone na części. Nie wiem na ile. Na dzień dzisiejszy planuję dwie, zobaczymy jak będzie z weną, chęciami do pisania itd. Nie mniej jednak: powoli zbliżamy się do końca pierwszej.
6 komentarzy = nowy rozdział

Pozdrawiam,
 
~ alex 
 







4 komentarze:

  1. Carolin to zły babsztyl :___: Reuska się nie wykorzystuje :C A teraz on (przez nią) jest takim... kurde, brakło mi określenia xd Kino, kino, kiiinooo *,* Łączy ludzi xdd
    Czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze nie spodziewalam się, że Cailin zgodzi się na spotkanie, a tu taka niespodzianka :O
    rozdział bardzo ciekawy mimo, że trochę krótki :* Cieszę się, że mogliśmy lpiej poznać przeszłość Marco.
    Zobaczymy co wyjdzie z tego kina :)
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej trafiłam przypadkiem na twojego bloga i nie żałuje. Jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością czytam tego bloga i po każdym rozdziale nie mogę doczekać się następnego. Bardzo interesują mnie dalsze losy Cailin. Czekam na kolejny i zapraszam do mnie na drugi rozdział ;* http://meine-echte-liebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń