wtorek, 23 grudnia 2014

Chapter Nine




Weszłam ostrożnie do kabiny, dokładnie ją zamykając. Kiedy już skorzystałam z toalety, podeszłam do umywalek, chcąc umyć ręce. Po chwili usłyszałam otworzenie drzwi.
Błagam, tylko nie on.
- Miłe spotkanie - powiedział mężczyzna, którego głosu za żadne skarby nie chciałam usłyszeć. Z drugiej strony jednak, jego baryton dosłownie pieścił moje uszy. Odwróciłam głowę i stało się to drugi raz. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Cholera.
- Jak dla kogo - warknęłam, wracając do poprzedniej pozycji. Mogłam się założyć, że przyjdzie tutaj za mną.
- Dlaczego mam wrażenie, że mnie unikasz? - spytał, przybliżając się do mnie. Jego zapach mącił mi w głowie. Puściłam tą uwagę mimo uszu. Chciałam wyjść, jednak Reus uniemożliwił mi to, zagradzając swoim ciałem drzwi. 
- Dopóki mi nie powiesz, w czym jest problem, nie wypuszczę Cię stąd - oznajmił twardo, mocniej napinając mięśnie swojego, idealnego z resztą ciała. 
- Nie ma żadnego problemu - skłamałam, modląc się w duchu żeby uwierzył. 
- Cailin, do cholery! - krzyknął, a jego gwałtowne zmiany nastroju powoli zaczynały działać mi na nerwy. - Przecież widzę, że coś jest nie tak. 
- Nie znasz mnie. Nie możesz tego stwierdzić - obstawałam przy swoim. 
- To pozwól mi wreszcie do siebie dotrzeć.
- Boję się - powiedziałam szczerze. Nie wiem jak doszło do tego, że mężczyzna, który tak naprawdę był mi obcy, potrafił mnie złamać. Wcześniej nikomu nie pozwalałam się do siebie zbliżyć. - Boję się, że mnie skrzywdzisz.
Łza mimowolnie spłynęła po moim policzku. Nie uszło to uwadze piłkarza, który delikatnie, opuszkami palców ją wytarł. Następnie spojrzał mi w oczy. Bez wątpienia - miał najpiękniejsze na świecie. Nigdy nie spotkałam podobnych tęczówek. Można było z nich wyczytać wszystko. 
- Nigdy Cię nie skrzywdzę - wypowiedział praktycznie niesłyszalnym szeptem. - Obiecuję.
Położył dłonie na mojej talii, tym samym przysuwając swoją twarz do mojej tak, że przez moment dzieliły nas zaledwie centymetry. Znowu to zrobił. Pocałował mnie. Tym razem to mu nie wystarczyło, tym razem miał inne zamiary. Delikatnie podniósł mnie, usadził na umywalkach, a następnie powrócił do wykonywanej przedtem czynności. Mój oddech gwałtownie przyspieszył. Głos w mojej głowie cały czas powtarzał: Cailin, przerwij to. Ale nie umiałam, a może nie chciałam tego skończyć. Potrzebowałam go. Gdyby nie natłok emocji, pewnie nie zgodziłabym się na to wszystko. Może w dalszym ciągu bałam się, że Marco nigdy nie wyrośnie z postawy perfidnego drania? 
- Chcę Ciebie - powiedział między pocałunkami i zabrał się za pozbywanie części mojej garderoby. Cholera. Jak on to robił, że z każdym dotykiem, muśnięciem warg, miałam ochotę na więcej. Pewnie nigdy na to nie wpadnę. 
Nagle drzwi łazienki się otworzyły i wszedł do nas jakiś mężczyzna. Nie wiem kto miał śmieszniejszą minę. Ja, cała czerwona ze wstydu, czy ten facet, który nie wiedział czy uciekać, czy może jednak zostać. 
- Przepraszam - wydusił, natychmiast opuszczając pomieszczenie.
- Cholera jasna, Reus! - czym prędzej ubierałam się i poprawiałam fryzurę. On się tylko śmiał. W pewien sposób było to urocze. Z jednej strony był równie zażenowany jak ja, a z drugiej wręcz go to rozbawiło. Zgarniając torebkę z umywalki udałam się w kierunku drzwi, ale blondyn był szybszy. Złapał mnie za rękę i ponownie przyciągnął do siebie. Złożył ostatni pocałunek na moich ustach. Smakowały tak idealnie.
- Dziękuję - szepnął i wyszedł. A ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Kochałam go. Cholernie go kochałam, z każdym dniem coraz bardziej. Jednak bałam się i nie potrafiłam mu tego powiedzieć.  
*
W domu jeszcze długi czas miałem przed oczami postać Cailin. Jej idealne ciało, które całkowicie mi się oddało. Jej usta, które smakowały tak perfekcyjnie, że nie potrafiłem nawet tego opisać. Jej dotyku, który przyprawiał mnie o dreszcze. Wreszcie jej oczy, w których mogłem znaleźć wszystko. Jednak ktoś nam przerwał. Byłem zły. Chciałem poczuć ją w sobie. Może z drugiej strony, to dobrze? Lepiej poczekać na odpowiedni moment, kiedy będziemy mieć pewność, że nikt, ani nic nam nie przeszkodzi.
Tak. Ta myśl koiła wszystkie moje zmysły. Tylko ona i ja. 
Wreszcie będę mógł powiedzieć, że mi się udało. Będę mógł dołączyć urodziwą blondynkę do mojej kolekcji.
Odetchnąłem z ulgą, bo w końcu nie będę musiał długo na to czekać.
Mój telefon zaczął wibrować. To Sandra - dziewczyna, którą ostatnio poznałem w klubie.
 
Masz jakieś plany na wieczór?
 
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Jest konkretna, a takie lubię najbardziej. Czym prędzej jej odpisałem.
 
Teraz już tak ;) Za pół godziny jestem.
 
Pozbierałem szybko swoje rzeczy i wyszedłem z domu. Droga do Sandry zajęła mi około dwadzieścia minut. Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi brunetka. Była ładna, ale nie mogła równać się z Cailin. Russo nie miała konkurencji. Cały czas słyszałem jej płacz i słowa, które wypowiedziała mi z ogromną szczerością.
Boje się. Boje się, że mnie skrzywdzisz.
Ale nie mogłem się powstrzymać. Nie ma niczego takiego jak miłość. Nie mogę pozwolić Cailin, aby przestała w to wierzyć.
 
 
***
Witajcie, Aniołki!
 Pewnie większość z Was myśli już o świętach, (których ja osobiście w tym roku nie czuję), ale mam nadzieję, że szybko natkniecie się na ten rozdział.
We większości opowiadań na jakie trafiłam, Marco jest przedstawiony jako nieskazitelny mężczyzna. Ja chciałam przedstawić Wam mój pomysł. Nie myślcie, że uważam, że jest taki, jak w tym opowiadaniu (nic z tych rzeczy!), pragnęłam zrobić coś innego. Jakkolwiek to zabrzmi, z przyjemnością czytam historie z takim Marco w roli głównej :) 
 
  Powiedzcie.. podoba Wam się taki Marco?
 
Dziękuję Dominice, która przyczyniła się do wyboru piosenki pasującej do tego rozdziału. Oraz za to, że potrafi zrozumieć i doradzić jak nikt inny.

 
 





 



2 komentarze:

  1. Nic dodać
    nic ująć

    ~Mrs Wróblewska

    OdpowiedzUsuń
  2. Puk, puk! Dobry wieczór :)
    Na wstępie chciałam zapytać, czyż to o mnie chodzi w notce zupełnie na końcu postu? Jeśli tak, stokrotne 'dzięki' lecą w Twoją stronę, możesz zawsze na mnie liczyć!

    'Boję się. Boję się, że mnie skrzywdzisz'.
    Ujęło mnie to. Nie wiedzieć czemu, ale ujęło.
    Cailin to dla mnie intrygująca postać, ale niestety mniej niż sam Reus. Cholera, kocham takiego Marco i ani mi się waż go wyspowiadać i być poukładanym! Ciekawe, co jeszcze zmaluje, co będzie dalej!

    Czekam na kolejny z wielkim zniecierpliwieniem, jak to ja :)

    Kocham i pozdrawiam,
    Dominika x

    OdpowiedzUsuń