Siedziałam w samolocie z słuchawkami
na uszach, przesłuchując już trzeci raz wszystkie piosenki. Lot do Brazylii
okropnie mi się dłużył, a nie pokonaliśmy nawet połowy drogi. Rozglądnęłam
się po samolocie. Z przodu Lisa i Jenny spały w najlepsze, podobnie jak Ann
obok mnie. Dawno tak się nie nudziłam. Chciałam wreszcie wylądować, poczuć
zapach świeżego, czystego powietrza, podziwiać zachody słońca.. Wszystko, byle
nie tak nużąca podróż samolotem.
Poczułam wibracje telefonu w mojej ręce. Gdy zobaczyłam, kto też dobija się do mnie nad ranem, uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.
- No cześć Buraczku - zaśmiałam się niepewnie, wiedząc, jak zareaguje mój wybawca na to określenie.
- Jeszcze raz tak mnie nazwiesz, a się rozłączę. Przysięgam - starał się zabrzmieć jak najbardziej poważnie, jednak ani trochę mu to nie wyszło.
- No dobrze, na razie dam Ci spokój - powiedziałam, usadzając się wygodnie na siedzeniu. - Tak w ogóle.. Nie możesz spać?
- Nie - odparł. - Dzwonię do Ciebie przez sen.
Obydwoje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. To cud, że nikt się nie obudził.
- Bardzo śmieszne, Erik. Naprawdę Ci się udało - próbowałam zatykać sobie dłonią usta. - Dobra, już cicho - uspokajałam się.
- A Ty dlaczego nie śpisz? - zapytał z troską.
- Nie mogę spać.
Rozmawialiśmy jeszcze około pół godziny, dosłownie o wszystkim i o niczym. Za to go ceniłam, bo tylko przy nim czułam się tak swobodnie. Bez wątpienia mogę go nazwać najlepszym przyjacielem.
Wkrótce i mnie zmorzył sen i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*
- Cailin! Wstawaj, zaraz lądujemy! - krzyczała Ann, usilnie próbując mnie obudzić.
- Wreszcie - powiedziałam, przeciągając się, lecz chwilę później tego pożałowałam. W samolocie było mi tak niewygodnie, że skutki musiałam odczuć na swoim ciele.
Wychodząc z samolotu każda z nas delektowała się przepięknymi widokami. Słońce, bezchmurne niebo, palmy.. Czy potrzeba czegoś więcej?
Tak. Nawet kogoś.
Szybko potrząsnęłam głową, starając się wymazać twarz osoby, o której automatycznie pomyślałam. Czym prędzej dołączyłam do dziewczyn i razem przemierzałyśmy drogę do autokaru, który miał nas zawieźć pod hotel. Jadąc uliczkami Rio - wierzcie mi, lub nie - ale nie dało się oderwać oczu od malowniczych i niezwykle urzekających uliczek stolicy stanu. Dużo zieleni, kolorów.. po prostu raj na Ziemi.
Po piętnastu minutach jazdy wreszcie dotarliśmy pod Avalone Resort - miejsce, w którym spędzimy następne dwa tygodnie.
*
- Cailin, widziałaś gdzieś moją czerwoną sukienkę? - zapytała Ann, rozglądając się po naszym pokoju. Szczerze? Nie dziwię się, że nie mogła jej znaleźć.
- Przepadła. Identycznie jak moja biała spódnica - zaśmiałam się. - Mam pomysł. Ubierzmy cokolwiek, a po spotkaniu ogarniemy wreszcie ten bałagan.
- Cokolwiek - powtórzyła ciszej Ann, biorąc jakieś ubranie i udając się do łazienki.
Spojrzałam na zegarek. W sali konferencyjnej mamy być za dwadzieścia minut. Mamy zostać poinformowane o tym z jakimi piłkarzami będziemy pozować do zdjęć. Jestem ciekawa, kto będzie moim "partnerem" - jeśli wiecie o co mi chodzi. Jeśli miałabym wybierać, to z jednej strony chciałabym Marco, bo można powiedzieć, że powoli przyzwyczajam się do jego dotyku, więc mogą wyjść nam bardzo dobre zdjęcia, a z drugiej - nie. Przed wylotem do Brazylii byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji z nim i Erikiem w roli głównej..
Ostrożnie zapukałam do drzwi wejściowych. Nie słysząc kroków do drzwi, ani najzwyklejszego "proszę", postanowiłam po prostu wejść do środka. Chciałam oznajmić przyjacielowi, że już przyszłam, ale szybko się opamiętałam.. Usłyszałam kłótnię, a stając w hallu dłużej i dłużej było mi głupio ujawnić swoją obecność.
- Jak ją skrzywdzisz, to przysięgam, że zginiesz! - krzyczał brunet, a po głosie wyczułam, że jego nerwy są na skraju wytrzymałości.
- Nie skrzywdzę! Ile razy mam Ci to powtarzać? - bronił się Marco, uderzając pięścią w ścianę. - A przynajmniej spróbuję.. - dodał ciszej, lecz ja, stojąc jakieś dwa pomieszczenia dalej od nich, bez problemu wyłapałam to, co na myśli miał Reus.
- Cailin to wspaniała dziewczyna, a nie zabawka, którą możesz się pobawić - jak każdą z resztą - upominał go w dalszym ciągu Erik. - Jest dla mnie cholernie ważna, traktuję ją jak siostrę, więc to normalne, że się martwię.
- Zależy Ci na niej?
Erik nie odpowiedział, więc wywnioskowałam, że tylko skinął głową.
- To pozwól, żeby była szczęśliwa. Ze mną. Postaram się sprawić, że będzie najszczęśliwsza na świecie. Tylko tyle jestem Ci w stanie obiecać, Erik - westchnął. - I proszę.. nie kłóćmy się z powodu Cailin. Nie chciałbym, żeby nasze relacje się zmieniły, tylko z jej powodu.
Ani Erik, ani Marco nie wiedzą, że przez przypadek stałam się świadkiem tej ważnej dla obydwojga rozmowy. Czułabym się bardzo, bardzo nieswojo w ich towarzystwie.
- Cailin, jesteś gotowa? - dziewczyna wyszła z łazienki, odkładając iPhone'a na szafkę nocną, postawioną obok swojego łóżka.
- Tak, możemy iść - odpowiedziałam, nerwowo przygryzając dolną wargę.
Wyszłyśmy z pokoju, zamykając go za pomocą biało-czarnej karty. Idąc ramię w ramię w końcu, na końcu korytarza ujrzałyśmy ogromne, w dodatku szklane drzwi. Weszłyśmy do pomieszczenia, w którym siedzieli już wszyscy goście. Mam na myśli modelki, kierowników ośrodka, Thomasa i jego żonę, fotografów, makijażystów, fryzjerów i tą całą resztę odpowiedzialną za to przedsięwzięcie.
- Cieszę się, że jesteśmy w komplecie - zaczął Reus, odruchowo poprawiając swój garnitur. - Nie chcę przedłużać, bo wszyscy na pewno są zmęczeni podróżą.
Wymieniłyśmy z Ann spojrzenia. Dokładnie.
- W każdym bądź razie.. Bardzo proszę - podchodźcie po kolei po kartkę z nazwiskami piłkarzy, z którymi będziecie pozować - wskazał na niewątpliwie przystojnego mężczyznę, stojącego przy stoliku, którego okrywał krwistoczerwony obrus. - Wybór był przypadkowy. Nawet nie wiem kto to ustalał - dodał, a zaraz po wypowiedzeniu tych słów zaśmiał się, jakby chciał rozluźnić atmosferę.
Tak jak kazał - po kolei opuszczałyśmy swoje miejsca, kierując się w stronę Michaela (bo tak miał na imię ten mężczyzna, o którym wspomniałam wcześniej).
Jenny i Lisa stojące przed nami cieszyły się, bo być może trafiły na swoich partnerów. Gdy wreszcie nadeszła nasza kolej, Ann już skakała z radości, że będzie miała okazję pozować w strojach kąpielowych od Victoria's Secret z Mario. Zawahałam się na chwilę.. ale w końcu mała, beżowa karteczka powędrowała w moje ręce.
Spokojnie Cailin. Na trzy..
Raz.
Dwa.
Trzy.
Spojrzałam na to, co było tam napisane.
- I jak tam, Cailin? - dopytywała brunetka. - Kogo masz?
Kawałek papieru wysunął się z moich rąk i bezwładnie opadł na posadzkę. Nie byłam w stanie odpowiedzieć na zadane pytanie. Z moich ust wydobyło się jedynie głośne jęknięcie.
Poczułam wibracje telefonu w mojej ręce. Gdy zobaczyłam, kto też dobija się do mnie nad ranem, uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.
- No cześć Buraczku - zaśmiałam się niepewnie, wiedząc, jak zareaguje mój wybawca na to określenie.
- Jeszcze raz tak mnie nazwiesz, a się rozłączę. Przysięgam - starał się zabrzmieć jak najbardziej poważnie, jednak ani trochę mu to nie wyszło.
- No dobrze, na razie dam Ci spokój - powiedziałam, usadzając się wygodnie na siedzeniu. - Tak w ogóle.. Nie możesz spać?
- Nie - odparł. - Dzwonię do Ciebie przez sen.
Obydwoje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. To cud, że nikt się nie obudził.
- Bardzo śmieszne, Erik. Naprawdę Ci się udało - próbowałam zatykać sobie dłonią usta. - Dobra, już cicho - uspokajałam się.
- A Ty dlaczego nie śpisz? - zapytał z troską.
- Nie mogę spać.
Rozmawialiśmy jeszcze około pół godziny, dosłownie o wszystkim i o niczym. Za to go ceniłam, bo tylko przy nim czułam się tak swobodnie. Bez wątpienia mogę go nazwać najlepszym przyjacielem.
Wkrótce i mnie zmorzył sen i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*
- Cailin! Wstawaj, zaraz lądujemy! - krzyczała Ann, usilnie próbując mnie obudzić.
- Wreszcie - powiedziałam, przeciągając się, lecz chwilę później tego pożałowałam. W samolocie było mi tak niewygodnie, że skutki musiałam odczuć na swoim ciele.
Wychodząc z samolotu każda z nas delektowała się przepięknymi widokami. Słońce, bezchmurne niebo, palmy.. Czy potrzeba czegoś więcej?
Tak. Nawet kogoś.
Szybko potrząsnęłam głową, starając się wymazać twarz osoby, o której automatycznie pomyślałam. Czym prędzej dołączyłam do dziewczyn i razem przemierzałyśmy drogę do autokaru, który miał nas zawieźć pod hotel. Jadąc uliczkami Rio - wierzcie mi, lub nie - ale nie dało się oderwać oczu od malowniczych i niezwykle urzekających uliczek stolicy stanu. Dużo zieleni, kolorów.. po prostu raj na Ziemi.
Po piętnastu minutach jazdy wreszcie dotarliśmy pod Avalone Resort - miejsce, w którym spędzimy następne dwa tygodnie.
*
- Cailin, widziałaś gdzieś moją czerwoną sukienkę? - zapytała Ann, rozglądając się po naszym pokoju. Szczerze? Nie dziwię się, że nie mogła jej znaleźć.
- Przepadła. Identycznie jak moja biała spódnica - zaśmiałam się. - Mam pomysł. Ubierzmy cokolwiek, a po spotkaniu ogarniemy wreszcie ten bałagan.
- Cokolwiek - powtórzyła ciszej Ann, biorąc jakieś ubranie i udając się do łazienki.
Spojrzałam na zegarek. W sali konferencyjnej mamy być za dwadzieścia minut. Mamy zostać poinformowane o tym z jakimi piłkarzami będziemy pozować do zdjęć. Jestem ciekawa, kto będzie moim "partnerem" - jeśli wiecie o co mi chodzi. Jeśli miałabym wybierać, to z jednej strony chciałabym Marco, bo można powiedzieć, że powoli przyzwyczajam się do jego dotyku, więc mogą wyjść nam bardzo dobre zdjęcia, a z drugiej - nie. Przed wylotem do Brazylii byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji z nim i Erikiem w roli głównej..
Ostrożnie zapukałam do drzwi wejściowych. Nie słysząc kroków do drzwi, ani najzwyklejszego "proszę", postanowiłam po prostu wejść do środka. Chciałam oznajmić przyjacielowi, że już przyszłam, ale szybko się opamiętałam.. Usłyszałam kłótnię, a stając w hallu dłużej i dłużej było mi głupio ujawnić swoją obecność.
- Jak ją skrzywdzisz, to przysięgam, że zginiesz! - krzyczał brunet, a po głosie wyczułam, że jego nerwy są na skraju wytrzymałości.
- Nie skrzywdzę! Ile razy mam Ci to powtarzać? - bronił się Marco, uderzając pięścią w ścianę. - A przynajmniej spróbuję.. - dodał ciszej, lecz ja, stojąc jakieś dwa pomieszczenia dalej od nich, bez problemu wyłapałam to, co na myśli miał Reus.
- Cailin to wspaniała dziewczyna, a nie zabawka, którą możesz się pobawić - jak każdą z resztą - upominał go w dalszym ciągu Erik. - Jest dla mnie cholernie ważna, traktuję ją jak siostrę, więc to normalne, że się martwię.
- Zależy Ci na niej?
Erik nie odpowiedział, więc wywnioskowałam, że tylko skinął głową.
- To pozwól, żeby była szczęśliwa. Ze mną. Postaram się sprawić, że będzie najszczęśliwsza na świecie. Tylko tyle jestem Ci w stanie obiecać, Erik - westchnął. - I proszę.. nie kłóćmy się z powodu Cailin. Nie chciałbym, żeby nasze relacje się zmieniły, tylko z jej powodu.
Ani Erik, ani Marco nie wiedzą, że przez przypadek stałam się świadkiem tej ważnej dla obydwojga rozmowy. Czułabym się bardzo, bardzo nieswojo w ich towarzystwie.
- Cailin, jesteś gotowa? - dziewczyna wyszła z łazienki, odkładając iPhone'a na szafkę nocną, postawioną obok swojego łóżka.
- Tak, możemy iść - odpowiedziałam, nerwowo przygryzając dolną wargę.
Wyszłyśmy z pokoju, zamykając go za pomocą biało-czarnej karty. Idąc ramię w ramię w końcu, na końcu korytarza ujrzałyśmy ogromne, w dodatku szklane drzwi. Weszłyśmy do pomieszczenia, w którym siedzieli już wszyscy goście. Mam na myśli modelki, kierowników ośrodka, Thomasa i jego żonę, fotografów, makijażystów, fryzjerów i tą całą resztę odpowiedzialną za to przedsięwzięcie.
- Cieszę się, że jesteśmy w komplecie - zaczął Reus, odruchowo poprawiając swój garnitur. - Nie chcę przedłużać, bo wszyscy na pewno są zmęczeni podróżą.
Wymieniłyśmy z Ann spojrzenia. Dokładnie.
- W każdym bądź razie.. Bardzo proszę - podchodźcie po kolei po kartkę z nazwiskami piłkarzy, z którymi będziecie pozować - wskazał na niewątpliwie przystojnego mężczyznę, stojącego przy stoliku, którego okrywał krwistoczerwony obrus. - Wybór był przypadkowy. Nawet nie wiem kto to ustalał - dodał, a zaraz po wypowiedzeniu tych słów zaśmiał się, jakby chciał rozluźnić atmosferę.
Tak jak kazał - po kolei opuszczałyśmy swoje miejsca, kierując się w stronę Michaela (bo tak miał na imię ten mężczyzna, o którym wspomniałam wcześniej).
Jenny i Lisa stojące przed nami cieszyły się, bo być może trafiły na swoich partnerów. Gdy wreszcie nadeszła nasza kolej, Ann już skakała z radości, że będzie miała okazję pozować w strojach kąpielowych od Victoria's Secret z Mario. Zawahałam się na chwilę.. ale w końcu mała, beżowa karteczka powędrowała w moje ręce.
Spokojnie Cailin. Na trzy..
Raz.
Dwa.
Trzy.
Spojrzałam na to, co było tam napisane.
- I jak tam, Cailin? - dopytywała brunetka. - Kogo masz?
Kawałek papieru wysunął się z moich rąk i bezwładnie opadł na posadzkę. Nie byłam w stanie odpowiedzieć na zadane pytanie. Z moich ust wydobyło się jedynie głośne jęknięcie.
Marco Reus
&
Erik Durm
Cholera.
_________________________________
Od autorki: Obiecuję, że to ostatni tak nudny rozdział. Do końca nie pozostało nam
już dużo, i nie ukrywam - będzie bardzo ciekawie.
Jak myślicie, czy słowa Marco na temat Cailin okażą się prawdziwe?
Bardzo proszę, by każdy kto przeczyta rozdział, napisał w komentarzu
choćby kropkę, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać i że jest sens dalej
ciągnąć tą historię. Z góry dziękuję :)
Od razu zapraszam na rozdział pierwszy na drugim blogu: <<< K L I K >>>
Ja czytam, ale otatnio nie komentowałam, bo brat zepsuł internet XDD
OdpowiedzUsuńA ja jestem na nie - Reus ją skrzywdzi, wykorzysta, zostawi i w ogóle. Może wymyślam od razu czarne scenariusze, ale moja wyobraźnia wieczorami pracuje aż za intensywanie hahaha
Tak czy inaczej, uwielbiam tego bloga! ♥
Czekam na kolejny rozdział, buziaki
xxx
Nie wiem czemu, ale nie uważam, że Marco powiedział to całkiem szczerze. Co do sesji to mam złe przeczucia :/
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak rozwiniesz dalej tego bloga :)
Do następnego! :*
Marco I Erik ? Nie wróży mi to nic dobrego ;D Choć mam nadzieję , że nie będzie tak źle z ich sesją ;>
OdpowiedzUsuńA co do Marco , to nie ogarniam go ... Erikowi mówi , co innego niż myśli xd chociaż w sumie , wiem że na pewno mu na niej zależy to przecież chce ją " tylko przelecieć " Nie ogarniam :D Ale to u mnie normalne , więc spoko ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i przy okazji zapraszam do mnie :>
Pozdrawiam , Karinka ;*
O kurcze!
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawie ^^
Mam ogromną nadzieje, że Marco będzie z Cailin i to z miłości a nie tylko dlatego, że chce Ją ''zaliczyć''. Ale pewnie zanim do tego dojdzie będzie mnóstwooooo niespodzianek.
Czekam na nn:)